Recenzja

"Cień wysokiej przestrzeni" - Aleksandra i Tomasz Zelek

Są takie powieści, które urzekają swoją wyjątkowością i są tak genialne, że ja siadając do pisania tekstu o nich, zastanawiam się, co mogłabym powiedzieć, aby oddać całe piękno danego tytułu. Tak jest też tym razem. „Cień wysokiej przestrzeni” to historia tak unikatowa, że ciężko będzie ją opisać „prostymi słowami”. Nie omieszkam jednak spróbować :)

Trzy różne ciała niebieskie – Ziemia, Księżyc i Mars, na których odkryjecie losy wielu bohaterów. Znajdziecie tu m.in. Adę – kobietę androida, Lunę - „księżycowe dziecko” superiteligencji Gai czy Harukiego – doktora informatyki, który pracuje przy hodowli sztucznej świadomości. Dajcie zaskoczyć się fabule, która wymyka się poza ramy jednego gatunku. Po przeczytaniu tej książki już nic nie będzie takie samo jak kiedyś...

„Cień wysokiej przestrzeni” to debiutancka powieść duetu Aleksandry i Tomasza Zelek. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Lira w listopadzie 2020 roku. Uwagę przykuwa absolutnie genialna oprawa graficzna i niezwykle klimatyczna okładka, która zapowiada kosmiczne przygody. Sięgając po tę książkę, myślałam, że otrzymam powieść pełną przygód, kosmicznych zagadek i fantastycznego połączenia futurystycznego wyobrażenia na temat naszej planety i wykreowanych postaci. Dopiero w trakcie czytania okazało się, że to wcale nie o to chodziło...

Ciężko jest uwierzyć, że ta historia to literacki debiut autorów. Bardzo dojrzałe pióro, fabuła pełna ukrytych przekazów i odnośników do wierzeń, mitów oraz historii powszechnej. To też zbiór pięknych i niezwykle życiowych sentencji, więc jeśli lubicie zaznaczać sobie w powieściach mądre cytaty, to uwierzcie mi, że tutaj znajdziecie ich całe mnóstwo. Jestem pewna, że nie wychwyciłam wszystkich smaczków z tej powieści, ale te, które udało mi się wyodrębnić, sprawiły, że coraz szerzej otwierałam oczy podczas czytania. Bo czy możliwe jest wymyślenie niezwykle ciekawej fabuły i połączenie jej z egzystencjalnymi pytaniami oraz pierwszorzędną rozrywką? Ano jest. Duet Aleksandry i Tomasza Zelek udowadnia, że w literaturze nie wszystko zostało jeszcze stworzone. Potrafią zaskoczyć i sprawić, że o ich powieści pamięta się jeszcze długo po skończeniu jej lektury.

„Cień wysokiej przestrzeni” to historia na kilka wieczorów. Pomimo swojej niepozornej objętości, nie da się jej przeczytać na raz, tak o. Nią trzeba się delektować, smakować, dozować sobie powoli. Dać sobie czas na przemyślenie wątków i postawienie trudnych pytań. Jest tu kilka momentów, które określiłabym mianem mocno „naukowych” i one mogą sprawić, że część czytelników zwątpi w to, że zrozumie sens powieści, jednak pragnę Was uspokoić, że większość tekstu napisana jest w sposób bardzo zrozumiały, prosty i czytelny. Język, którym posługują się autorzy, nie jest skomplikowany. Świetnie napisane dialogi dodają całości bardzo realnego wydźwięku.

Zaczynając lekturę „Cienia wysokiej przestrzeni”, byłam nastawiona na zupełnie inną historię. Czy się zawiodłam? Absolutnie nie. Otrzymałam fabułę, która jest wielowątkowa, szalenie intrygująca i zaskakuje ilością ukrytych symboli. Jestem ogromnie ciekawa, jak dalej potoczy się literacka droga autorów. Trzymam za nich mocno kciuki i czekam na ich kolejne powieści.

Moja ocena: 
6

© 2017 prostymislowami.com | Strona prostymislowami.com używa ciasteczek.