Oh Pani Hoover. My się chyba polubimy! Jeśli chcecie poznać moją opinię o „Pułapce uczuć” to zapraszam do dalszej lektury.
Michigan. Osiemnastoletnia Layken, zwana też w skrócie Lake. Po nieoczekiwanej śmierci ojca, z powodów finansowych, jej rodzina zmuszona jest do zrezygnowania z dotychczasowego życia w Teksasie i przeprowadzki do nowego, nieznanego im miejsca. Do Michigan dziewczyna przyjeżdża z matką i młodszym bratem. Pierwszą osobą, którą spotykają na swojej drodze w nowym miejscu zamieszkania jest Will Copper – sąsiad z naprzeciwka. Młody, dwudziestojednoletni mężczyzna zwraca szczególną uwagę Layken. Jak to spotkanie wpłynie na dalsze losy tej rodziny? Tego dowiecie się na kartach tej fascynującej i chwilami zabawnej powieści.
Pierwszą książką, autorstwa Colleen Hoover, po którą sięgnęłam była „Hopeless”. Powieść ta przypadła mi do gustu, dlatego też postanowiłam nabyć kolejne tytuły tej autorki. Udało mi się kupić całą trylogię „Pułapki uczuć” z czego jestem niezmiernie zadowolona (uważam to za sukces, biorąc pod uwagę fakt, iż na dzień dzisiejszy dwie pierwsze części tego cyklu są już praktycznie nie do dostania w księgarniach). Publikacja ta jest zaliczana do kategorii literatury młodzieżowej / romansu. Spytacie pewnie czego dwudziestopięciolatka (ja :)) szuka w takich książkach? Odrobiny oderwania od rzeczywistości. A Hoover potrafi sprawić, że sięgając po jej tytuły zapomnimy o całym „Bożym świecie”.
Dużym plusem publikacji jest jej prosty język. Książka nie jest przegadana, nie ma zbędnych opisów czy nic nie wnoszących dialogów. Podzielona jest na dwie części, zawierające w sobie łącznie 21 rozdziałów. Każdy z nich rozpoczyna się cytatem z utworów The Avett Brothers (jest to amerykański zespół grający głównie folk rock. Możecie ich nie znać – w Polsce nie zdobyli dużej popularności :) Hoover zainspirowała się do napisania "Pułapki uczuć" jedną z ich piosenek). Akcja rozgrywa się dość płynnie, można mieć nawet wrażenie, że z początku jest aż zbyt dynamiczna. To co cenię w „Pułapce uczuć” to fakt, iż nie ma przesadzonych, tanich chwytów rodem z płytkich romansideł. Uczucie, które rodzi się pomiędzy bohaterami jest naturalne i niewymuszone (tak jak w niektórych romansach, które na pewno zdarzyło Wam się kiedyś przeczytać). I pomimo tego, że książka jest skierowana do młodzieży to nie odczułam aby była dla mnie zbyt infantylna – wręcz przeciwnie. Problemy poruszane w powieści są dojrzałe i angażują czytelnika, poruszając cały wachlarz jego emocji. Przy „Pułapce uczuć” nie raz zdarzy Wam się uśmiechnąć, zaśmiać w głos czy wzruszyć. Są momenty kiedy będziecie źli i bezsilni wobec niesprawiedliwości losu. Powieść jest dość krótka, ma zaledwie 280 stron, dlatego też cieszę się, iż autorka postanowiła kontynuować historię Layken i Willa. Czuję, że ten cykl może stać się jednym z moich ulubionych.
„Pułapka uczuć” jest świetnym tytułem na popołudniowy relaks po ciężkim dniu pracy. Rewelacyjnie nada się również jako miła lektura na letnie podróże czy zimowe wieczory przy kubku gorącej czekolady. Polecam serdecznie :)
A jakie tytuły Colleen Hoover Wy czytaliście? Po który z nich sięgnąć po trylogii? Jestem bardzo ciekawa :) Dajcie znać w komentarzach!
Ps. Czy bohaterowie tej książki karmili się tylko pizzą? :)