Sięgając po książki Anthonego Horowitza mam wrażenie, że mam kontakt z powieściami bardzo klasycznymi. Bez udziwnień, bez fajerwerków, po prostu kryminał. Czy „Pogrzeb na zamówienie” dorównał świetnym „Morderstwom w Somerset”, które czytałam w zeszłym roku? O tym w dzisiejszym wpisie :)
Daniel Hawthorne przyjmuje sprawę tajemniczego zabójstwa, w którym zginęła starsza kobieta. Co dziwne, denatka kilka godzin przed śmiercią ustaliła wszystkie detale dotyczące jej pochówku. Czy przewidziała, że ktoś tego samego dnia, będzie chciał ją udusić? W dojściu do prawdy, detektywowi pomaga pisarz, Anthony Horowitz, który później ma udokumentować wszystkie zdarzenia na kartach swojej książki. Żaden z nich nie podejrzewa, że ta sprawa odciśnie na nich swoje piętno.
„Pogrzeb na zamówienie” to książka autorstwa Anthonego Horowitza, która premierę miała 16 października 2018 roku i ukazała się nakładem wydawnictwa Rebis. Sięgnęłam po ten tytuł z uwagi na bardzo dobre wspomnienia zeszłorocznej książki autora pt. „Morderstwa w Somerset”. Tak jak wspomniałam we wstępie, powieści tego autora kojarzą mi się ze starą, klasyczną szkołą pisania, która nie obfituje w ozdobniki a skupia się stricte na dobrze dopracowanej fabule. Każdy kolejny rozdział pozornie coraz bardziej przybliża nas do rozwiązania zagadki, jednak w międzyczasie kilkukrotnie zmieniają się podejrzani i motywy. To właśnie za tę zabawę w „kotka i myszkę” tak cenię Horowitza.
Jeśli czytaliście, którąś z książek traktujących o przygodach Sherlocka Holmesa, to pióro Horowitza na pewno przypadnie Wam do gustu. Nic dziwnego, że jego twórczość budzi takie skojarzenia, skoro jest autorem dwóch powieści, w których Sherlock występuje. Inspirację tą postacią czuć też w „Pogrzebie na zamówienie”. Mamy tutaj dwie główne postaci – detektywa, który jest niesamowicie spostrzegawczy i szalenie inteligentny oraz pomocnika, który pomimo swoich mocnych stron, w rozwiązywaniu zagadek jest jednak dużo gorszy niż jego wspólnik. Ciekawym zabiegiem jest również umieszczenie autora w roli bohatera książki. Dodatkowo postać ta ma napisać powieść na podstawie wydarzeń opisywanych w książce... Zagubieni? :) Nie powiem, wyszło to całkiem ciekawie. Jedynym aspektem umieszczenia Horowitza w książce, który mi się nie podobał, była zbyt duża ilość opisów dotyczących Anthonego, które nic nie wnosiły do fabuły. Podejrzewam, że autor chciał jak najbardziej „uwiarygodnić” swoje dzieło i dlatego dodał do historii wiele wydarzeń, które miały miejsce w jego realnym życiu. Pomysł na plus, wykonanie już niekoniecznie. Za dużo, zbyt nudno, niepotrzebnie. Prawda jest taka, że gdyby autor zdecydował się umieścić w swojej roli kogokolwiek innego, postać zupełnie przypadkową, to książkę czytałoby się dokładnie tak samo. Świadczy to tylko o tym, że jego osoba była tam zbędna.
Tym, co w książkach Horowitza zachwyca, jest niesamowita rozrywka przy próbie odgadnięcia kto odpowiedzialny jest za popełnienie zbrodni. Przyznam szczerze, że mi nie udało się tego dokonać. Autor zmylił mnie tak, że zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Porównując „Pogrzeb na zamówienie” do zeszłorocznych „Morderstw w Somerset” z przykrością muszę przyznać, że poprzedni tytuł Horowitza bardziej mnie urzekł. Może to narracja w dwóch czasach, może lepiej skonstruowana zagadka a w końcu, może bardziej ciekawi bohaterowie, sprawili, że tamtą powieść czytało się z zapartym tchem. „Pogrzeb na zamówienie” niestety nie pozostanie w mojej głowie na długo. Odnoszę wrażenie, że będzie to dobra książka do pociągu, na wyjazd... i tyle. Przeczytać, przeżyć i niestety zapomnieć. Dobra historia, ciekawa zagadka ale w sumie nic odkrywczego.
Jeśli nie mieliście jeszcze okazji sięgnąć po twórczość Horowitza, to proponuję zacząć poznawanie jej od wielokrotnie wspomnianych „Morderstw w Somerset”. „Pogrzeb na zamówienie” zasługuje na tytuł poprawnej ale nie wybitnej.
Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Rebis.